Kawowa twarz Berlina

Całkiem niedawno temu mieliśmy przyjemność spędzić kilka dni w stolicy Niemiec. Czemu by nie użyć tego czasu pod kątem kulinarno-kawowym? Oprócz wielu miejsc gdzie jedliśmy typowe dla Niemiec obiady, udało nam się zajść w 2 rozpoznawalne miejsca w kawowym światku oraz jedno bardzo rozpoznawalne pośród turystów. Mowa o palarni i kawiarni Bonanza, Five Elephant i oczywiście Berliner Fernsehturm czyli słynnej wieży telewizyjnej.

Zacząć wypada od Mistrza. Bonanza jest pierwszą kawiarnią w której trafiłem na połączenie kawiarnia z przodu, palarnia z tyłu. Fajne, można trochę podpatrzeć :)
Miejsce jest w średniej dzielnicy, a nie bałbym się stwierdzenia, że nawet w odstraszającej. Brudno i kręcą się dziwni ludzie. Ale nie o to tu chodzi - Bonanza jest w podwórzu, między starymi, ale ładnymi, odnowionymi budynkami. Wybór kawy jest nieco ubogi, brak alternatyw ("filter" jako jedyna alternatywa, parzona w przelewie). Nie zmienia to faktu, że ten "filter" był przygotowany z ziaren Bourbon Peaberry i był idealnie zbilansowany. Jako pamiątkę z wycieczki przywiozłem także te same ziarna, więc relacja zapewne niebawem.
Żałuję, mam tylko jedno zdjęcie, ale w październiku powtórka, więc na bank wyląduję tam choć na chwilę!


Five Elephant. Dzielnica ta sama, więc nie będę się rozpisywać o tym jak przechodziliśmy obok grup czarnoskórych żywcem wyciągniętych z amerykańskich filmów. Ciekawe uczucie.
Kawiarnia urządzona bardziej surowo i mniej klimatycznie. Kawa? Klasyka Elephanta. Wybrałem opcję "manual filter", którym był przelew Kalita Wave. Jak dla mnie trochę mało aromatyczna i nieco pozbawiona finishu, ale ok. Próbowałem kilku ziaren od nich w domu i wiem że to ich styl. Za to zaskoczył nas duży wybór ciast. Dobrych ciast!


Wieża. I tu największa atrakcja turystyczna. Wjazd osób indywidualnych poddawany zazwyczaj dyskusji przez swoją cenę. Rozważania - taras, czy obiad. Na taras to tylko bilet. Restauracja pewnie droga. I tu nasza decyzja - obiad, moje spostrzeżenie - ceny jak wszędzie. Według mnie warto zarezerwować te +/- 20 euro (21.50€ stolik przy oknie, 19.50€ stolik przy przejściu) i sprawić sobie radość  Jeśli chodzi o atrakcję z bycia na górze, no to zdecydowanie widok z nieco ponad 200 metrów jest porażający, a wzmaga to fakt że podłoga w restauracji się kręci. Pełen obrót w godzinę. Jedzenie wybitne. Ale na tym radzę się zatrzymać. Nie polecam brać ani deseru (chyba że z karty), ani kawy - tutaj cena jest wywindowana, ciasto zjadliwe, ale przesłodzone, a kawa z taniego ekspresu w pełni automatycznego. Niestety ale mniej zapłaciliśmy za dużo lepszą kawę prosto z palarni...




Podsumowując, kultura kawy w Berlinie istnieje i warto spróbować ich lokalnie palonych ziaren! Na koniec kilka zdjęć...







Komentarze

Popularne posty