Ziarna grudnia

Święta minęły, Nowy Rok już trwa, więc przyszedł czas na szybkie résumé grudniowych smaków. Chociaż nie było ich dużo, to nie było też łatwo. Trafiły mi się wymagające ziarna, ale udało mi się wyciągnąć z nich wszystko co mogłem najlepszego. A przynajmniej mam taką nadzieję!


1. Keen El Manzano Orange Bourbon

  • Kraj: Salwador
  • Metoda obróbki: honey
  • Wysokość upraw: 1700 m n.p.m.
  • Odmiana botaniczna: Orange Bourbon


Pierwsze otwarcie paczki wybuchnęło mi prosto w twarz pyszną, mleczną czekoladą. I myślałem że tak też będzie przy okazji parzenia. Jedziemy. Drip. Preinfuzja. Aromaty czekoladowe mieszały się z przyjemnym owocami. Oczekiwanie na pierwszy łyk.... I zawód. Płytka. Byle-jaka. Trzeba testować dalej. Nie czekałem długo do następnego parzenia, żeby zmienić ratio z codziennego dla mnie 1:17 na 1:15. I tu bomba. Udało się! Chociaż kondycja w v60 się poprawiła, było można wyczuć delikatną owocowość i pomalutku poznać charakterek tej kawy, to wciąż było mi mało. I w tym właśnie momencie Kalita okazała się być zbawienna. To właśnie dzięki niej udało się odnaleźć w Keenie i mleczną czekoladę i owoce. Przy nieco zawyżonej gramaturze (17g/250ml) wyraźnie było czuć charakterystyczny dla bourbona pestkowy, cierpki smak, w szczególności po wystygnięciu. Ale wtedy już nie była przyjemna tylko wręcz wykrzywiała.

Podsumowując: nie jest źle. Nie do każdej metody te ziarna się nadają, ale jak trafi się w punkt, to można bardzo smacznie spędzić poranek :)

2. La Cabra Burundi Shembati

  • Kraj: Burundi
  • Metoda obróbki: myta
  • Wysokość upraw: 1800-1900 m n.p.m.
  • Odmiana botaniczna: Bourbon Heilroom

La Cabra. Tego nie trzeba komentować. Jedna z moich ulubionych palarni znów zagościła w moim sprzęcie. I tutaj nie ma co się rozwodzić, bo znów zdali egzamin wypalając coś absolutnie fenomenalnego! Burundi Shembati jako propozycja świąteczna może i nie przypominała aromatów wigilijno-noworocznych ale zdecydowanie była czymś czego jeszcze nigdy wcześniej nie piłem. Całkowicie pozbawiona goryczki, przyjemnie, delikatnie kwasowa... W dripie bardzo gładka. Przeplata się słodycz i kwaskowatość truskawek świeżo zerwanych z krzaczka na działce pełnej słońca.
W Aeropressie można natknąć się na mieszankę smaków nieco przypominających maliny, truskawki, a może i nawet poziomki. co dziwne, ja wyczułem nieco dymny aftertaste. Nie ukrywam, że jak na takie aromaty, posmak nieco zadziwia!
Dla tej kawy postanowiłem także odkurzyć Gabi Master A. Jakoś nie potrafiłem z niego korzystać, ale to chyba jak z każdym urządzeniem na początku. Teraz mogę powiedzieć, że przy odpowiednich parametrach serio świetnie się sprawdza. Burundi była jeszcze bardziej owocowa, jeszcze przyjemniejsza i miała jeszcze gładsze body.
Mam do niej jedno zastrzeżenie - próbując jej z kality kwasowość była już zbyt duża. Wręcz, nie bójmy się tu powiedzieć, była cierpka i bez smaku. Ale myślę, że nie ma to większego znaczenia w porównaniu do wszystkich pozytywnych prób!

Komentarze

Popularne posty