Ziarna maja

Minął i on. Maj, czas życiowego przełomu. Z kraju płynącego dużą ilością coraz lepszej kawy przeniosłem się w rewiry Europy płynącej dobrym winem, cydrem oraz kirem.  A co z kawą? Już nieco gorzej, bo kraina ta płynie gęstym i lepkim, często przepalonym espresso. Nie mówiąc o alternatywach, o których tutaj mało kto słyszał.
To jak było w tym maju? Ciekawie, bo kwiatowo, karmelowo, ciut śliwkowo. Jedziemy!

1. Mała Czarna Burundi

  • Kraj: Burundi
  • Metoda obróbki: myta

Pałam miłością do tej palarni. Wiecie o tym dobrze, że czego od nich nie spróbuję to bardzo mi smakuje. Nie inaczej było teraz. Paczkę Burundi dostałem w prezencie urodzinowo-pożegnalnym, a że moi znajomi wiedzą czego mi potrzeba, to trafili w samo sedno.
A co było w filiżance? Pikanteria! Jakież było moje zdziwienie, kiedy po kilku łykach dripa obok solonego karmelu i suszonej śliwki poczułem pieczenie na końcu języka! Może to przypadek, bo w żadnej innej metodzie już tego nie doznałem, ale nie zmienia to faktu, że było to doznanie bardzo ciekawe i zapadające w pamięć. Powtarzalna była na pewno delikatna goryczka, charakterystyczna dla lekko przypalonego karmelu. O dziwo nie wpływała negatywnie na całokształt, a w miarę stygnięcia kawy stopniowo zanikała. Ciekawy napar wyszedł w Chemexie - krówka, karmel, delikatna kwasowość z goryczą cytrynowych pestek. Podobnie z aeropressem, który podołał z kolei ze śliwką i postawił ją na równi z karmelem.
Nieco gorzej poradziły sobie Gabi i December - napar był lekko mdło-waniliowy, lekko słodki, a poza tym trudny do określenia i raczej płaski.
Czekam na kolejne wypały!

2. The Coffee Collective Bolivia Finca Alasitas

  • Kraj: Boliwia
  • Metoda obróbki: natural
  • Odmiana botaniczna: Caturra
  • Wysokość upraw: 1580m n.p.m.

Przyszedł i czas na naturala. Który... według mnie wcale nie smakował jak natural! Fakt, było tutaj nieco słodyczy, szczególnie w Chemexie i Gabi, które wykazały się bardzo ciekawymi aromatami jak kwiat czarnego bzu, słodkie jabłko, dojrzała pomarańcza, banan i ananas, ale także nie zabrakło odrobiny kwasków. Żółte owoce (mirabelka, złote kiwi, physalis) były mocno wyczuwalne w klasycznym dripie (tu napar musiał się dość mocno otworzyć, żeby zeszła wyraźnie wyczuwalna goryczka) i kalicie (tu w afterze nieco orzechów laskowych).
Aeropress... No nie. On sobie nie poradził, a przynajmniej z ratio 1:17 w formie odwróconej. Bardzo płytki smak, bardzo nikłe aromaty i bardzo kiepska opcja. Te ziarna potrafią więcej!

Komentarze

Popularne posty