Ziarna września

Minął kolejny miesiąc i przyszedł czas na kolejne podsumowanie. A wrzesień, w porównaniu do sierpnia, był niezwykle bogaty. Co tydzień miałem możliwość zaopatrzenia się w krakowskich palarniach w naprawdę bardzo dobre ziarna. I tak wyszło, że w tym miesiącu mam do przekazania kilka informacji na temat 4 różnych ziaren! Niestety nie miałem możliwości kombinować z metodami, gdyż ze sobą miałem wyłącznie aeropress. Ale przecież z niego da się wycisnąć bardzo dużo, więc nie narzekam :)

1. Wroasters Yirgacheffe
  • Kraj: Etiopia
  • Obróbka: myta
  • Odmiana: heilroom
  • Wysokość upraw: 1750-2300 m n.p.m.

Kolejna kawa z mojej ulubionej wrocławskiej palarni. Ha, miały być krakowskie? No tak. Ale do samego Krakowa z czymś trzeba było jechać, więc zabrałem ze sobą Yirgacheffe'a. Bardzo przyjemna, owocowa, a także herbaciana. Przy niższych temperaturach (85-88 stopni) silnie wybijało się mango z kwasowym finiszem. Przy temperaturach w okolicy 92-95 stopni mango nieco chowało się w cień oddając pierwsze skrzypce czarnej herbacie z delikatną kwasowością i lekko goryczkowym finiszem.

2. Karma Sidamo Goracho 

  • Kraj: Etiopia
  • Obróbka: ?
  • Odmiana: ?
  • Wysokość upraw: ?

O tej kawie nie wiemy totalnie nic. Opakowanie jest ubogie, wyposażone jedynie w nazwę palarni, wagę, nazwę i datę wypalenia. Więcej informacji o palonych przez nich kawach znalazłem na stronie ich sklepu, lecz - jak na złość - Sidamo nie widnieje w sklepie internetowym. No cóż. Trochę taka ślepa próba. Na podstawie kawy na miejscu wiem, że nie powinna mnie zawieść, choć pozostaje lekki smak emocji. Ale karawana jedzie dalej! Próbujemy! Już od początku ziarna były inne niż te, które znam. W młynku nieco twardsze niż wszystkie. Po zmieleniu uderzyło mnie coś intrygującego. Wziąłem więc narzędzie zbrodni i potraktowałem to gorącą wodą. Okazało się, że w metodzie odwróconej przy 92 stopniach ziarna dały bardzo przyjemny, mocno owocowy aromat. Lekka kwasowość i całkowity brak goryczki pozwoliły na wyjście z cienia czemuś innemu. Otóż wyłaniała się nieśmiała, bardzo delikatna pralina. Osobliwy aromacik, który nadał całości charakterku!

3. Coffee Proficiency - Costa Rica Terra Bella
  • Kraj: Costa Rica
  • Obróbka: honey
  • Odmiana: Villa Sarchi
  • Wysokość upraw: 1600 m n.p.m.

I tutaj mój największy zawód. Chemex, który było dane mi wypić w ich kawiarni był zabójczy. Czysty, lekko słodki, przyjemnie kwasowy... A Kostaryka była całkowicie inna i totalnie do mnie nie trafiająca. Według palarni powinna być "wysoka słodycz" oraz "średnio intensywną lecz złożona kwasowość". Fakt. Był taki moment, że jak się trochę otworzyła, to były nieco owocowe aromaty. Przeszły ciężką drogę żeby zostały zauważone i od razu, z braku energii do dalszej walki, odchodziły w cień wraz ze spadkiem temperatury naparu. A tak, głównie wyczuwalna lekka wisienka i suszona morela, obie obficie zanurzone w mocnej, ciemnej czekoladzie. No nie moje klimaty. Według mnie, kawa powinna być przyjemnie kwaskowa i orzeźwiająca, ale wiem że takie profile jak ta Kostaryka również są obecne. Cieszę się, że jej spróbowałem, bo ostatecznie zdefiniowałem swoje kawowe preferencje. Nie neguję, bo osoby które wolą smaki jak te wyżej opisane, będą pewnie zadowolone :)

4. Java Muthigi-ini AA
  • Kraj: Kenia
  • Obróbka: myta
  • Odmiana: SL28
  • Wysokość upraw: 1577 m n.p.m.

Na koniec moje najukochańsze, najulubieńsze ziarna z odmiany botanicznej SL. Wielbię i ubóstwiam. Dreszczyk szczęścia i radości przechodzi moje ciało gdy łyk przyjemnej kwasowości z ubogą goryczką na finiszu pieści me kubki smakowe i powoli nawilża przełyk. Nie inaczej stało się w przypadku tej Kenii. Nic dodać, nic ująć. Czerwone jabłko, czasem lekka malinka i odrobinę cierpka porzeczka. Ostatnia porcja wróciła ze mną do Wrocławia. I tutaj wleciał chemex. I była jeszcze lepsza. Jeszcze bardziej owocowa. Jeszcze bardziej czysta. Koniec.

Komentarze

Popularne posty