Winogronowy romans z gejszą

GEJSZA

Geisha - kobieta w Japonii o umiejętnościach artystycznych, bawiąca gości rozmową, tańcem, śpiew... Ojej, chyba nie o to mi chodziło... A o co? - Spytacie. A odpowiem, że o kawę - jest to jedna z odmian arabiki, zdobywająca w środowisku baristów i roasterów tytuł najbardziej cenionej odmiany. I to cenionej także gotówkowo, gdyż cena na rekordowej aukcji była bliska 600 dolarów za funt ziaren. Varietal ten jest niezwykle aromatyczny i bogaty smakowo. Podczas cuppingów nie trzeba się nawet specjalnie doszukiwać smaków i bezproblemowo udaje się opisać konfiguracje aromatów, których normalnie nie da się znaleźć w jednym ziarnie.


Moja przygoda z geishą zaczęła się po walce z własnymi myślami. Czy umiem wystarczająco, żeby wydać dwa razy więcej za dwukrotnie mniejszą paczkę? Czy uda mi się poczuć to, co powinienem? Czy podczas parzenia nie popełnię błędu? Walka była zacięta, jednak w końcu wygrałem i dokonałem swojego pierwszego zakupu. Tym bardziej, że dostępne były ziarna z niezawodnej La Cabry, co także zadziałało na moją decyzję. I takim oto sposobem na moim stole znalazło się 150g kostarykańskich ziaren. Cena też jest oszałamiająca, bo 80 zł. Ale nie jest tak źle, gdyż w sklepach różnych palarni widziałem ceny dochodzące do 60€ za paczkę.

W aeropressie dominuje orzech laskowy. Po otwarciu ociera się nieco o świeżą pomarańczę.

Geisha smakuje dolarami?

Otóż, nie. Dolar zapewne smakuje papierem. A geisha owocami. I to nigdy tymi samymi! W zależności od metody parzenia miała loty wysokie i wyższe, ale nigdy mnie nie zawiodła.
Powiem więcej, geisha nauczyła mnie pokory. Na początku, szczególnie parząc pierwszą filiżankę szukałem czegoś wielkiego, nowego, przy czym mógłbym otworzyć usta i wykrzyczeć "WOOOW!!! Ale czad!"... Nie. Nie o to chodzi. Dopiero pijąc kolejne filiżanki geishy zdałem sobie sprawę, że jej problem polega w złożoności - przejęciu wszystkich najlepszych cech różnych kaw z wysokiej półki. Od samego początku waniliowo-orzechowa, a z każdym łykiem aromat ulegał zmianie, ewoluując od słodyczy karmelu, przechodząc przez owocowe, tropikalne epicentrum, chyląc się ku zachodowi w postaci drobnych pączków róży.


Chemex? Wspaniała mieszanka mandarynek, pomarańczy i płatków róży

Jaka metoda?

Otwierając paczkę pierwszy raz wzbił się w powietrze unikalny aromat. Dominowała wanilia z odrobiną orzecha. Odmierzając gramaturę przed zmieleniem ujrzałem idealnie owalne, lekko wypalone ziarna. Podczas mielenia zapach słodkiej wanilii tylko się wzmagał. I teraz najważniejsze pytanie - jaki sprzęt wybrać? Klasycznie, należy zacząć od V60. Ale czy na nim poprzestać? Mając taką sławę w szafce trzeba trochę poeksperymentować z jej możliwościami!

Duże i idealnie owalne. Dostojne ziarna geishy

Trudno jest mi jednak jednoznacznie wskazać faworyta rozgrywki. W dripie wyjątkowa, jak owocowa herbata. Kalita wyciągnęła czerwone winogrona z ciastkiem korzennym. The Gabi? Morele i brzoskwinie. Aeropress - to całkiem inna bajka. Orzechy i pomarańcze, a Chemex odmienił ją w delikatny kwiat.

Kalita to ciemne winogrona z ciastkiem korzennym

Wypadałoby teraz napisać "piłem już wszystko, mogę umierać". Prawda? Nie. Świat kawy to ewolucja. Z dnia na dzień poznaje się coś innego. Fakt - geisha to raczej dość przełomowe poznanie, ale na pewno nie finalne. Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie mi dane wypić jeszcze ten rodzaj kawy, choć nie ukrywam, że korci mnie ta uprawiana w Panamie. Ale może nie w tym miesiącu. Ekhmm... Nie w tym roku. Ale będę na pewno szukać równie wspaniałych smaków w innych varietalach.

The Gabi Master A. Trudny orzech ale udało się odnaleźć aromaty morelowo-brzoskwiniowe

Komentarze

Popularne posty