Primavera? Znaczy wiosna!

Przyszła wiosna! A przywitaliśmy ją jednym z większych, cyklicznych kawowych wydarzeń - Kawa Festivalem. Może inicjatywa nieco ucichła w naszym mieście, ale powróciła z wielkim BOOMem, przyciągając chyba największą liczbę kawiarni spośród wszystkich edycji.

Rozmarynowe orange cold brew i jak mus to mus,
czyli Etno Cafe 101*

W 7 dni trudno byłoby zaliczyć 34 kawiarnie rozsiane po całym mieście i wlać w siebie średnio 4 czy 5 kaw przed pracą więc po opracowaniu zacnej listy z obiecującymi nazwami i wstępnie ciekawymi smakami wyruszyłem w miasto. Ciekawi?**

  • Cherubinowy Wędrowiec

Wędrownicze wiosenne roztopy

Cherubinowy Wędrowiec. Przyjazne, nieduże miejsce w uroczym otoczeniu ogrodu Ossolineum. Dostałem się tutaj dopiero za drugim podejściem, gdyż przy pierwszej próbie nie było szans na miejsce stojące, a co dopiero myśleć o jakimś fotelu...
W każdym razie, podczas Festivalu serwowane były "Wiosenne roztopy" wraz z malinowym sernikiem z białą czekoladą i mascarpone.
Co kryje się pod wiosennymi roztopami? Otóż, było to etiopskie espresso doppio z lodami cytrynowymi i plasterkiem cytryny. I tutaj, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że była to najlepsza kawa z odwiedzonych przeze mnie miejsc. Cytrusowe aromaty Etiopii były dodatkowo podbite smakiem sorbetu, przy czym można było faktycznie poczuć nadchodzącą wiosnę. Smak dopełnił serniczek, który idealnie wplatał słodycz w tę dość intensywnie kwasową kawę. Osobiście zrezygnowałbym z białej czekolady na górze, ale całe szczęście nie było jej dużo. Zniknęła w tłumie dobroci.

  • Folgujemy
Pofolgujmy z bezą i przelewem!

No i co mam tutaj powiedzieć? Na studiach nauczyli mnie, żeby zawsze znaleźć coś pozytywnego i powiedzieć o tym na początku. Tego się trzymam, więc wypowiem się o wspaniałej bezie, z delikatnym, kremem i domowej roboty konfiturą różaną. Jestem fanem bezy, jestem fanem róży no i jestem fanem bitej śmietany (śmiem twierdzić, że była kremie), więc odpowiedź jest jasna. Było wyśmienicie :D
Ale przejdźmy do kawy. Przelew na zimno z Kolumbii z pianką różaną. I tu jest właśnie problem, że gdyby była to pianka, to zapewne byłoby lepsze. Przelew jest kawą delikatną w smaku. Kostki lodu powodują w pewnym stopniu rozcieńczenie, a zamiast pianki zrobiło się mleko z pianką. No w efekcie bardzo słabiutko było czuć kawę. Efekt róży był uzyskany w punkt, bo nie dominowała, tylko dawała delikatny smaczek, więc za to plus, ale gdyby pianka była zebrana łyżką z pitchera, bez dolewania mleka do środka, byłoby lepiej.
  • Food Think Tank
Czekoladowo - Figowo - FoodTankowo

Deser mógłbym jeść pełnymi łyżkami z wielkiej michy, przez co mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że był to #1 Festivalu (oczywiście z mojej listy). Biała czekolada z różą i pistacją wygrywa wszystko zostawiając resztę daleko w tyle. Krótko, ale myślę, że wystarczająco.
Kawa? Nie jestem fanem kawy z czekoladą, tym bardziej takiej gdzie czekolada dominuje i robi się finalnie kawowe kakao. Było smaczne, ale zbyt mało kawy w kawie, jak na mój gust.
  • L'Isola Sweet&Salty

Pierwsze festivalowe miejsce, do którego trafiłem. Zawsze przejeżdżałem obok tramwajem zastanawiając się co tam jest i jak tam wygląda, aż w końcu mogłem wejść i się przekonać.
A jest całkiem nieźle. Na Festivalu proponowali dość spore mini cakes z kremem różanym i praliną migdałową oraz doppio z chmurką mascaropne i prażonych migdałów. Bardzo podobała mi się dominacja migdałów, ale trzeba było zacząć konsumpcję w odpowiedniej kolejności. Jako że ciacho w końcowej fazie spożycia stawało się mega-słodkie, na ratunek przybywała kawa. Nieco kwaskowe espresso z delikatną chmurką z chrupiącym migdałkiem cudnie łagodziło objawy przecukrzenia. Jako zestaw było bardzo smaczne i na pewno godne polecenia.
  • Znasz Ich Cafe-Bistro
W Znasz Ich potrafią uwędzić kawę!

Trochę się zawiodłem. Zmiana czasu zabiła Pana Kucharza, który nie dotarł na produkcję deserków festivalowych, przez co nie dane mi było spróbować bezy na mchu. Trudno. Udało mi się za to spróbować kawy, która była wędzona. I nie powiem, było czuć lekko dymny posmak, przez co sprawiała wrażenie jakby dopiero co wróciła z pierwszego wiosennego ogniska z przyjaciółmi. Okazuje się, że ziarna Intercontinental Etno są faktycznie "ulepszane" i wędzone w zaprzyjaźnionej wędzarni. Może nie mój typ jako dla osoby która nie przepada za wędzonkami, ale uważam, że warto było tego spróbować!

~~~~

Szczerze mówiąc, jak na tyle miejsc zgłoszonych do Festivalu i tyle ciekawych propozycji w menu, rozważałbym nieco dłuższy czas trwania. Ale ile mogłem, tyle przeszedłem...

*Dane mi było spróbować jeszcze zestawu z Etno Cafe 101 w postaci pomarańczowego cold brew z rozmarynem i pomarańczą oraz deserku Jak mus to mus, ale z racji tego, że byłem tam także od drugiej strony baru postanowiłem nie relacjonować tego miejsca.

**Kolejność kawiarni nie ma odzwierciedlenia w mojej ocenie menu, wszystkie miejsca są w kolejności alfabetycznej.

Komentarze

Popularne posty