Do Grecji podejście pierwsze

W Grecji jeszcze mnie nie było. Trzeba było to zmienić - i to jak najszybciej! Tak więc trafiając na promocję jednej z tanich linii latających z Warszawy Modlin trafiliśmy do Aten w przedsesyjny weekend. I co? I uczucia mam mieszane. A nawet bardzo. Z jednej strony, zabytki są naprawdę ciekawe, zadbane i skupione w centrum miasta. W dodatku studenci z unijnych uniwersytetów do głównych atrakcji miasta mają darmowy wstęp (można zaoszczędzić około 10-15€). Z drugiej strony, oszołomiła mnie ilość bezdomnych. Widok leżących na ulicach rodzin odgrodzonych kartonami i przykrytych śpiworami nieco odrzuca. Po raz pierwszy wychodząc z podziemi metra na placu Monastiraki urzekł nas widok oświetlonego Akropolu, a już dwa kroki dalej pewien wątpliwej higieny pan oddawał mocz na ścianę domu. Idąc w kierunku zabytków zachwyca piękno pozostałości kolebki demokracji, a znów to do nozdrzy dochodzi swąd od długiego czasu niemytego ciała. Jedząc obiad w jednej z restauracji w okolicy Agory delektujesz się wyjątkowymi greckimi smakami, a tuż obok przejeżdża na wózku inwalidzkim człowiek poszkodowany przez los z kubeczkiem po coli wyciągając od turystów drobne.
Pomimo kilku bardzo nieprzyjemnych aspektów jednak moim zdaniem, nie byli oni groźni. Tak więc znalazłem jeden sposób - starać się nie zwracać uwagi i przechodzić obok. Wiem że niezauważanie to nie jest rozwiązanie problemu, ale ja tam byłem tylko turystą. To nie był mój problem!
Tym samym prezentuję kilka ateńskich zdjęć i opowieści :)




























Kawa. Cóż mogę powiedzieć o kawie. Pierwszego dnia zdecydowaliśmy się wypić tradycyjną grecką kawę. Jako że nie mieliśmy pojęcia co to jest i jak to wygląda, nawiązałem dość interesującą rozmowę z kelnerem:
K: Znacie espresso, znacie Nescafe... To jest coś innego. Podać pojedynczą czy podwójną?
J: W sumie to nie wiem, chyba pojedynczą...
K: Chcesz spać w nocy, czy czuwać?
J: Spać, zdecydowanie!
K: To pojedynczą. Słodzoną?
J: Nie.
K: Jesteś pewien?
I tym sposobem wypiłem jedną z gorszych kaw mojego życia. Nie powiem, bo smakowo była w porządku (gorzka oczywiście), ale jej zawartość... Takie małe brązowe bagienko, wypełnione drobnymi fusami. To tak jakby do filiżanki od espresso nasypać 3/4 kawy i zalać. I fusy niestety nie mają gdzie opaść... Więc trzeba je wypić. Bleh!


Później decydowaliśmy się na cappuccino, które było zdecydowanie lepsze. Po tym jakże wybitnym doznaniu, trudno było zwracać uwagę na drobne niedociągnięcia jak lekko za słabe lub nieco zbyt mocne bazowe espresso. Po prostu wszystko było lepsze!




Za to jedzenie? Jedzenie było paluszki lizać! Trafiliśmy do restauracji tuż przy Agorze. Panująca tam atmosfera, ludzie którzy nas obsługiwali, jakość dań, ich ilość i cena jaką za nie płaciliśmy przywołują same dobre wspomnienia i uśmiech na ustach :)
I tu nadeszła chwila na rekomendację. Gdyby ktoś przypadkiem tam był i chciał zjeść według zasady DDT (Dobrze-Dużo-Tanio) i przede wszystkim lokalnie, polecam Eridanos cafe > restaurant ! Niezapomniane wrażenia smakowe :)
Dokładny opis poszukiwań smaku znajdziecie u Och, ku...chnia felek! :)




Tu nadszedł czas na kolejną rekomendację. Teraz hotel. Jeśli nie potrzebujecie wielkich, pięciogwiazdkowych luksusów i wystarczy Wam średniej wielkości pokoik z łazienką, klimatyzacją i TV, ze śniadaniem na tarasie z widokiem na Akropol i możliwością posiedzenia na leżaku na dachu i nie wydać majątku, to z czystym sumieniem mogę polecić miejsce w którym się zatrzymaliśmy. Evripides Hotel (FB) spełnia wszystkie standardy z przemiłą i lubiącą pożartować obsługą. W dodatku nocując tam nie potrzeba żadnego biletu na komunikację miejską (z wyjątkiem lotniska i wyjazdu poza centrum, np. na Pireus). 

Może fotki 'widokowe' z hotelu nie będą najlepsze, ale zawsze coś:





Komentarze

Popularne posty