Jeszcze barszcz czy już nie?
Dzisiejszy dylemat, to to, jaką zupę zrobiłem dziś na obiad. Niby z buraków, ale chyba już nie barszcz... Powiedzmy, że bez owijania w bawełnę, jest to po prostu zupa buraczkowa ;)
Ręce czerwone, garnek czerwony, na ziemi czerwone plamki... Buraki docierają wszędzie... A tu łapcie przepis!
ZUPA BURACZKOWA
Składniki:
- 4 duże buraczki
- mały pęczek włoszczyzny
- 1,5 litra wody
- kwaśna śmietana (4 łyżki do zupy, 1 do ozdoby)
- sól, pieprz, cukier i ocet do smaku
Obierz warzywa, umyj, zalej wodą i zagotuj. Mi zajęło to około godziny. Ponieważ buraki są nieco oporne na gotowanie, musisz wyjąć wszystkie warzywa po około 30-40 minutach pozostawiając właśnie same burki. Jak już i one zmiękną, odlej połowę wywaru. Buraczki zmiksuj, dolewaj wywar do uzyskania odpowiedniej dla siebie gęstości. Na koniec dopraw, dodaj ocet (opcjonalnie, ja dałem łyżeczkę jabłkowego) i dodaj śmietanę.
Wszystko.
Od wczoraj chodzi za mną makaron. Mam na niego ochotę w każdej postaci, więc i dziś znalazł się w obiedzie. Oczywiście, kombinuj ile wlezie! Dodaj makaron, ryż, kaszę, uszka... Jedz jak chcesz :)
jakoś nie przepadam za zupami
OdpowiedzUsuńBardzo lubię buraczkową, piękny kolor ma Twoja zupka:)
OdpowiedzUsuń